Wałach oldenburski - Co zrobić, kiedy to po prostu nie pasuje, rozdarty próbować jeszcze raz i jeszcze raz, znaleźć właściwą drogę razem, znaleźć odpowiedni nerw, aby doświadczyć dobrej wspólnoty, w międzyczasie minął kolejny rok, ale to po prostu nie pasuje, nie mogę go zmusić, a on tego nie rozumie.... Kupiłam go już 3 lata temu, 7 lat, rodowód prosto z książki z obrazkami, na czerwonym papierze można znaleźć wiele wspaniałych koni ujeżdżeniowych, ale to chyba nie pomogło...zabrany z ujeżdżenia z zaleczonym uszkodzeniem ścięgna, smutny koń, z którego zabrano małą dziewczynkę, był jej ulubionym koniem, mimo to musiał odejść, bo nie spełniał wymagań, nie wytrzymał.... Teraz jest ze mną w otwartej stajni od 3 lat, cieszy się życiem, dusza mu się zagoiła, ścięgna uspokoiły, nie kuleje od prawie 2,5 roku, chodzi wyraźnie i teraz trzeba go regularnie ujeżdżać.... Nieśmiało wychodziłam w teren, zawsze po twardych ścieżkach, zawsze z niepewnością w żołądku, nie ufam mu, mimo że jest tego głodny i zabiega o zaufanie swoim miłym, drobnym, szczerym sposobem bycia....Jest dla mnie za wysoki, 1,73, kiedy zsiadam w terenie, potrzebuję pomocy do wsiadania i często muszę przejść długą drogę, aż ją znajdę.... ma fantastyczne chody, jest wrażliwym małym koniem, który chce polegać na swojej stajennej osobie, potrzebuje swojej osoby, której może również zaufać.... ta odrobina wspólnoty, którą mamy, nie wystarcza, by pójść dalej.... Chcę wiedzieć, że jest w dobrych rękach. Spędza czas ze mną, nudzi się, stoi na padoku i faktycznie chce coś robić...to nie fair wobec niego. Jest naprawdę dobrze wychowany, w terenie chodzi swoimi drogami, jest łatwy w regulacji, nigdy nie brykał, nie chodzi, marzenie w brązowej kurtce dla bezpieczniejszego jeźdźca jak ja. Dużo tu piszę, bo jest dla mnie bardzo ważny.