Mój 23-letni, 1,33-metrowy wałach isi z copd pilnie szuka miejsca do życia, gdy tylko wróci do leków i będzie mógł być warunkowo jeżdżony.
Upały każdego lata i niezbyt idealne warunki, w których jest trzymany, naprawdę mu doskwierają. teraz moja sytuacja się zmieniła i obawiam się, że wkrótce nie będzie mnie nawet stać na opłacenie weterynarza, a on pilnie potrzebuje ponownego leczenia weterynaryjnego. obecnie podaje mu się tylko leki wykrztuśne i przeciwskurczowe płuc, ale przynajmniej latem powinien otrzymywać kortyzon itp.
Zmienialiśmy stajnię dobre 3 lata temu, przez 1,5 roku był wolny od objawów i sprawny, ale stopniowo znów zaczął mieć problemy i po prostu nie wierzę już, że może się tu zestarzeć bez cierpienia, zwłaszcza że nie mam już środków finansowych ani żadnego wsparcia.
Obecnie przebywa w małym "stadzie chłopaków" w otwartej stajni i dostaje mokre siano i kolby siana, a także małe "proszki wspomagające" itp. na lato. Przez 2/3 roku radzi sobie bez kaszlu i pompowania, ale w sezonie linienia i latem ma trudności. reksi jest niekuty. długo stał w nocy w boksie, ale to działa tylko wtedy, gdy on i wszyscy wokół niego nie mają słomianej ściółki - wolałby otwartą stajnię lub pastwisko 24/7! najlepiej klimat górski lub przynajmniej lepsze powietrze niż w Wiedniu.
od około dwóch lat pracuję z nim tylko na ziemi ze względu na ograniczenia czasowe i jego płuca, ale przy odpowiednim leczeniu weterynarz powiedział zeszłej zimy, że nadal może być ujeżdżony. zna pracę na ziemi, w terenie (sam lub razem, wtedy uwielbia się ścigać), ale także regularnie uprawia gimnastykę klasyczną na arenie (chociaż zdecydowanie jest trochę grouch na siłowni). przy okazji, jest koniem o 5 chodach, ale kiedykolwiek jeździłem tylko w 3 lub czasami 4 chodach.
uwielbia też dzieci, moi kuzyni i dzieci sąsiadów (w wieku 3-13 lat) od lat uczą się z nim obchodzić z końmi i jeździć. z dziećmi zawsze jest barankiem (nawet jeśli czasem jest książkowym ogierem), natomiast z doświadczonymi jeźdźcami lubi bawić się w niedoszłego nastolatka:) niestety nie lubi samochodów i traktorów, ani niczego innego, co jest bardzo głośne, ale to nie jest duży problem. podczas jazdy na zewnątrz lub na podwórku unika pojazdu przez kilka metrów i dostaje dużo pochwał, a potem to już przeszłość :) i tak zwykle zsiadam, gdy traktory przejeżdżają w pobliżu, po prostu czuje się wtedy bardziej komfortowo! poza tym kowal, weterynarz itp. to żaden problem, stał też w mieszanym stadzie przez 3,5 roku, co też się sprawdziło, choć lubi trochę pilnować "swoich" klaczy:)
Jestem zdesperowana i nigdy nie chciałam, żeby do tego doszło, ale moje życie tak bardzo się zmieniło i nie jestem już w stanie zarobić wystarczająco dużo pieniędzy i znaleźć czasu, będę wdzięczna za wszelkie wskazówki i rady! jego cały "inwentarz" siodeł itp. oczywiście jedzie z nim!
w razie pytań proszę o maila na bochorakmia@gmail.com. mam nadzieję, że powiedziałam najważniejsze rzeczy!
niestety nie mogę rozmawiać przez telefon, ale jeśli wyślesz mi swój numer telefonu, mogę również napisać do ciebie na WhatsApp.